Wszyscy z niecierpliwością czekaliśmy na ten dzień. Pieczenie pierników, to jedna z największych przedświątecznych przyjemności. Zaraz rano zaczęły się przygotowania. Wszyscy wyciągali ciasto i przybory, założyliśmy fartuszki, umyliśmy rączki i ruszyliśmy do świetlicy. Tam zajęliśmy stoliki i rozpoczęła się nasza praca.
Było wałkowanie,
wykrawanie,
układanie na papierze,
pieczenie, a potem wielkie kosztowanie.
Naszymi nieocenionymi pomocnikami, instruktorami i dobrymi duchami w kłopotach z ciastem byli mama Agatki i Edytki - Pani Ania oraz tatuś Marysi - Pan Mirek.
Bez ich pomocy chyba nie dalibyśmy rady. Pani została szefową od pieczenia. Też sama nie dałaby rady, ale my dzielnie pomagaliśmy wkładając papiery z gotowymi piernikami na blaszki. Potem było wielkie lukrowanie i zdobienie pierniczków.
Zapachy rozchodziły się na całą szkołę. Dlatego częstowaliśmy innych uczniów i nauczycieli, żeby nikomu nie było żal, że nie piecze z nami. Nasze pierniczki, to najsmaczniejsze i najpiękniejsze pierniki na świecie.
Przede wszystkim dlatego, że wykonaliśmy je własnoręcznie i ,,prawie" samodzielnie. Za pomoc pięknie dziękujemy wszystkim rodzicom (za przygotowanie narzędzi i ciasta), a w szczególności Pani Ani i Panu Mirkowi za poświęcony czas i bycie z nami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz